Czyli klasyczna ryba w cieście z frytkami w indyjskim wydaniu. Jedna z lepszych jakie jadłem. Prosta, chrupiąca i pyszna. Frytki oczywiście własnej roboty, całość podajemy z puree z zielonego groszku.
Składniki:
- 4 filety z białej ryby (najlepszy byłby dorsz, no i najbardziej męskie byłoby jego samodzielne złapanie, ale inna ryba kupiona w markecie też będzie smakować)
- ziemniaki na frytki (przepisu na frytki nie podaję, jak nie wiecie co i jak, zapytajcie mamy)
- zielony groszek (może być mrożony, absolutnie nie może być z puszki)
- 2 szklanki mąki pszennej
- 2 jajka
- sól
- 2-3 łyżki garam masali*
- piwo (tym razem nie pijemy, będzie potrzebne do ciasta)
- odrobina masła
- olej
- cytryna
Kiedy już zdobyliśmy/rozmroziliśmy rybę, posypujemy ją szczyptą soli, odstawiamy i bierzemy się za puree z zielonego groszku.
Do wrzącej, lekko osolonej wody wrzucamy groszek i gotujemy 12 min. Odcedzamy i miksujemy w blenderze (jak ktoś chce to można to jeszcze przetrzeć na sitku). Dodajemy odrobinę masła, przyprawiamy solą i pieprzem i mieszamy.
Teraz kolej na ciasto. Do miski wsypujemy mąkę, pół łyżeczki soli, garam masalę, dodajemy po trochu piwo i mieszamy (mi idzie trochę ponad pół butelki). Ciasto musi być gęste, bo będziemy jeszcze dodawać do niego jajka. Pozostałe piwo oczywiście dopijamy, w męskiej kuchni nic się nie marnuje.
Bierzemy jajka i oddzielamy żółtka od białek. Mi w tym akurat przypadku pomaga narzeczona (ostatecznie też będzie jeść, niech się na coś przyda). Żółtka od razu dodajemy do ciasta, a białka najpierw ubijamy na pianę (nie musi być sztywna), potem dodajemy i mieszamy wszystko razem.
Filety z ryby dokładnie panierujemy w cieście i wrzucamy na głęboki, dobrze rozgrzany olej. Smażymy aż do uzyskania złocistej barwy. Podajemy z frytkami, puree z groszku, oraz pokrojoną w plasterki cytryną.
* Garam masala jest nieodzownym elementem wedyjskiej sztuki kulinarnej. Prażone przyprawy są następnie drobno mielone (prażone osobno, mielone razem). Mieszanki tej używa się pod koniec gotowania, a w jej skład najczęściej wchodzą: makroskładniki, tj. kmin rzymski, kolendra, czarny pieprz, kardamon oraz mikroskładniki, tj. liść laurowy, goździki, cynamon, chili, gałka muszkatołowa.
W zwykłym spożywczym raczej nie do kupienia, ale w większych sklepach na działach kuchni orientalnej powinna być (ja swoją kupuję w hipermarkecie Real).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz